Mam jeszcze w pamięci wypowiedzi poważnych ludzi sprzed dwóch lat, a dokładnie sprzed 22 lutego 2022 r., którzy uspokajali nas, że w najbliższej dekadzie albo dwóch nie grozi Europie wojna. Wydawało się, że mówią całkiem serio, że nie ma w tym ani odrobiny ściemniania.
Także dzięki takim opiniom 21 lutego 2022 r. położyliśmy się spać spokojnie, korzystając z czasu – wtedy to sformułowanie nie było jeszcze rozpowszechnione – dywidendy pokoju. Niewielu wierzyło, a jeszcze mniej wiedziało, że Rosja, a właściwie Władimir Putin zdecyduje się wydać rozkaz i rozpocząć wojnę, czyli mówiąc wprost – barbarzyńskie zabijanie. A jednak taki rozkaz padł. Dziś już wiemy, że Rosja jest do tego zdolna, i zapowiedzi, iż na Ukrainie się nie skończy, są już brane na serio, choć oczywiście mamy nadal nadzieję, że tak się nie stanie. Liczymy na to, że Rosję, Rosjan coś powstrzyma i historia się nie powtórzy. To prawda, historia nie musi się powtórzyć, ale powtórzyć się może i tak się stanie, jeśli z tego, co było, nie będziemy wyciągali lekcji, beztrosko zapominając o nauce płynącej z historii albo nie chcąc celowo o niej pamiętać, by nie burzyć w sobie świętego spokoju.