Po pierwsze – człowiek!
Ks. Paweł Rozpiątkowski
Redaktor naczelny
Zacznę, jak wypada w periodyku o takim profilu, historycznie. Złoty okres cesarstwa rzymskiego przypada na I-II wiek po Chrystusie. Wpłynęło na to wiele, wzajemnie od siebie zależnych, czynników, ale najważniejszym bogactwem imperium byli jego obywatele, ludzie.
Nigdy wcześniej i nigdy później cesarstwo nie było tak liczne. Liczbę mieszkańców szacuje się na 40 do 100 mln – najprawdopodobniej w okolicy 70 mln. Sam Rzym był pierwszym milionowym miastem w historii ludzkości, na drugie – Londyn – trzeba było czekać kilkanaście wieków. Wniosek z tego jest taki, że bogactwem imperiów, królestw, państw i narodów są przede wszystkim ludzie. Warto o tym pamiętać. W tym miejscu przejdźmy do historii bliższej, a później do współczesności.
Jeszcze trzy dekady temu straszono nas, najczęściej w kontekście walki o życie nienarodzonych, przeludnieniem. Dziś
już nikt nie podnosi takich argumentów, bo sytuacja diametralnie i bardzo szybko się zmieniła, a realnym, nie wyimaginowanym zagrożeniem stała się depopulacja. Dotyka nawet Chiny. Przykład tego państwa pokazuje, jak niebezpieczne jest – patrz: słynna polityka jednego dziecka – majstrowanie i próba kontroli nad Boskim aktem powoływania do życia. Kończy się to bardzo źle, a wyrządzone w ten sposób szkody dla społeczeństwa stają się wręcz nieodwracalne.
O ponad 1000-letniej historii naszego kraju mówimy potocznie, że była piękna, choć pamiętamy zawsze, że i trudna. Przeplatają się w niej chwile glorii, ale też momenty płaczu i cierpienia. Polska bywała silna, ale i słaba. Bogata i biedna. Te pierwsze chwile były zawsze związane z prawdziwym bogactwem, którym byli, są i będą ludzie – Polacy.
Im nas było więcej, tym silniejsi byliśmy jako naród i jako państwo. Podane niedawno do wiadomości prognozy ekonomiczne próbują podbijać bębenek naszej dumy tym, że szybko gonimy najbogatszych i już na koniec tej dekady w bogactwie dościgniemy Brytyjczyków, a w połowie przyszłej będzie nas stać na to samo co Niemców, do których tak lubimy się porównywać. Niestety, w tym samym czasie wszystkie prognozy demograficzne wskazują, że „liczba ludności Polski będzie się systematycznie zmniejszać, przy czym tempo tego spadku będzie coraz wyższe wraz z upływem czasu”, co podaje w wątpliwość powodzenie scenariusza napisanego przez ekonomistów.
Przywołam jeszcze jeden bieżący temat. Panuje powszechna zgoda, że alkohol jest zagrożeniem dla społeczeństwa, a jednak większość badanych nie popiera działań zmierzających do ograniczenia jego dostępności. Tak samo jest dziś powszechna zgoda, że kryzys demograficzny jest największym zagrożeniem dla przyszłości, i w tym samym czasie prawo do odmawiania życia nienarodzonym chce się uczynić prawem człowieka. Te dwa przykłady pokazują, jak potrafi my być nieracjonalni.